Syndrom sztokholmski

Z tego artykułu dowiesz się:
- skąd pochodzi nazwa „syndrom sztokholmski”,
- jakie są etapy tworzenia się mechanizmu zależności pomiędzy osobą krzywdzoną a osobą krzywdzącą,
- kiedy pojawia się syndrom sztokholmski.
Syndrom sztokholmski – wiele osób zna to wyrażenie, ale nie wie, że ten specyficzny mechanizm zachowań i zależności wykształca się nie tylko w sytuacjach rzadziej spotykanych, typu porwanie. Często dotyka także osoby, które przez dłuższy czas doznają przemocy domowej.
Skąd pochodzi nazwa „syndrom sztokholmski”?
Rano 23 sierpnia 1973 roku w jednej z dzielnic Sztokholmu doszło do napadu na bank, w którym przebywało 60 osób. Dwóch uzbrojonych napastników uwięziło czterech pracowników banku – trzy młode kobiety i mężczyznę – w charakterze zakładników. Byli oni przetrzymywani przez 131 godzin w nieludzkich warunkach, w znajdującym się w piwnicy skarbcu bankowym o wymiarach 3,5 na 12 m bez urządzeń sanitarnych. Wszyscy wypróżniali się do kosza na śmieci, a jedna z kobiet przeszła menstruację bez możliwości korzystania ze środków sanitarnych i higienicznych. Porywacze grozili zakładnikom śmiercią. Ofiary były przywiązane za szyję do skrzynek depozytowych metalowym drutem.
W chwili uwolnienia przez policję zakładnicy, którzy teoretycznie powinni mieć bardzo negatywny stosunek do porywaczy, zachowywali się w sposób paradoksalny. Utworzyli ochronny pierścień wokół swoich prześladowców i nieprzychylnie odnosili się do policji. Ku ogólnemu zaskoczeniu, pokrzywdzeni nie czuli do porywaczy nienawiści, a odczuwali wręcz „emocjonalne zadłużenie”, ponieważ oni dali im szansę dalszego życia. Jedna z zakładniczek oznajmiła, że zakochała się w porywaczu i będzie czekała na jego wyjście z więzienia, aby zawrzeć z nim związek małżeński.
Wszyscy byli zdumieni, kiedy porwani usilnie sprzeciwiali się wysiłkom rządu, aby ich uwolnić i z determinacją bronili swoich krzywdzicieli. Ta pozornie absurdalna reakcja została obszernie udokumentowana przez media, które na żywo relacjonowały wydarzenia. Nowojorski psycholog policyjny Harvuj Schlosseberg specyficzny mechanizm zachowań i zależności pojawiających się w relacji zakładnik-terrorysta w niezwykle stresującej sytuacji związanej z aktem terroru nazwał „syndromem sztokholmskim”.
W toku badań nad innymi przypadkami porwań odkryto, że sytuacje pozytywnego kontaktu ze sprawcą powodują, iż pomiędzy zakładnikiem a porywaczem powstaje specyficzna więź uczuciowa. Ten pozytywny kontakt polega na ograniczeniu albo zaprzestaniu negatywnych zachowań wobec zakładnika, np. sprawca rozwiązuje ofiarę, zezwala jej na zaspokojenie pragnienia, zjedzenie posiłku czy załatwienie potrzeb fizjologicznych lub uwalnia z sytuacji opresji osoby starsze lub dzieci. Widząc „ludzkie oblicze” porywacza i jego dobre cechy, zakładnicy mogą utożsamiać się z nim, jego poglądami czy motywami postępowania. Dodatkowo działa tu również mechanizm „emocjonalnej huśtawki”. Silnie negatywne emocje, w tym strach o własne życie, przeplatają się z przejawami „dobroci” i „wspaniałomyślności” sprawcy. To wywołuje w ofierze pozytywne emocje, ulgę związaną z poczuciem, że chwilowo jej życie nie jest zagrożone. W sytuacji zagrożenia życia osoba krzywdzona zaczyna darzyć sympatią swojego oprawcę, bo to od niego zależy jej życie. Znalazła się w złej sytuacji przez porywacza, jednak jest w stanie to przetrwać również dzięki porywaczowi, więc zaczyna być wdzięczna za wszelkie okazane „dobro”, które umożliwia przeżycie. W myśleniu zakładnika o swoim tragicznym położeniu, osoba porywacza z roli oprawcy przechodzi w rolę jedynego wybawcy.
Zespół zachowań nazywany syndromem sztokholmskim, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z porywaczem, jest naturalną reakcją na bardzo stresującą, urazową sytuację, w jakiej znajduje się osoba porwana i mechanizmem, który umożliwia jej przeżycie.
Jakie są etapy tworzenia się mechanizmu?
W syndromie sztokholmskim wyróżniono cztery stadia:
- Alarm – w początkowej fazie człowiek doświadcza szoku na skutek doświadczenia bycia zakładnikiem sytuacji, w której zagrożone jest jego życie. U wielu zakładników włączają się mechanizmy obronne, głównie związane z wypieraniem lęku i zaprzeczaniem możliwości zaistnienia całej sytuacji.
- Kryzys – stadium, w którym porywacz stara się zniszczyć u ofiary poczucie autonomii, czyli pozbawia ją snu, jedzenia, możliwości zadbania o higienę osobistą, krępuje ręce i nogi, izoluje i zamyka w jakimś pomieszczeniu. Ofiara zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojego tragicznego położenia. Sprawcy natomiast doświadczają frustracji z powodu niespełnienia ich żądań i przedłużania się sytuacji.
- Przystosowanie – to etap, w którym nasilenie kontroli przez sprawcę sprawia, że ofiara zaczyna odczuwać całkowitą bezradność. Czas płynie bardzo wolno, pojawia się bierność i zawężenie percepcji sytuacji. Odczuwanie przejawów „dobroci” ze strony terrorysty powoduje, że wytwarza się traumatyczna więź. Porywacz i zakładnik są niejako na siebie skazani, zaczynają wzajemnie traktować się w bardziej osobowy sposób.
- Rozwiązanie – stadium silnych emocji spowodowanych szturmem policji i poddaniem się terrorysty. U sprawcy pojawia się zmęczenie, poczucie klęski, załamania się dotychczasowych planów związanych z sytuacją. Zakładnik ma poczucie wyczerpania wszelkich swoich zasobów energetycznych, żywi mieszane uczucia wobec sprawcy. Najczęściej jednak odczuwa wobec niego wdzięczność, że ten ostatecznie nie wyrządził mu krzywdy, że ocalił mu życie. Wielu zakładników okazuje nieprzychylność, a nawet wrogość wobec tych, którzy ich uratowali. Z upływem czasu u ofiar pojawiają się objawy zespołu stresu pourazowego: niepokój, lęk przed ponownym uprowadzeniem, zaburzenia snu, poczucie winy i przeżywane ponownie koszmary.
Kiedy pojawia się syndrom sztokholmski?
Współcześnie nazwą syndromu sztokholmskiego określa się wszystkie sytuacje związane z bardzo wysokim poziomem stresu i oznaczające nieświadomą reakcję uczuciową na uraz, jaki powoduje fakt stania się ofiarą. Dee L.R. Graham – amerykańska profesor psychologii, która zajmuje się tematem przemocy w bliskich relacjach, z przeprowadzonych analiz różnych grup zakładników wyciągnęła następujący wniosek: w okolicznościach związanych z zagrożeniem życia u każdego, kto chce przeżyć, rozwinie się syndrom sztokholmski, w tym u krzywdzonych kobiet. Efekty swoich analiz wydała w postaci swojej najbardziej znanej książki Loving to Survive. Sexual Terror, Men’s Violence and Woman’s Lives, w której szeroko omawia podobieństwo między relacjami: zakładnicy-porywacze i krzywdzone kobiety-ich oprawcy.
W sytuacji przemocy domowej kobieta często panicznie boi się uczynić coś, co mogłoby sprowokować lub wzbudzić gniew agresywnego partnera. Dlatego próbuje zyskać życzliwość mężczyzny i zachowywać się jak jego sprzymierzeniec. Skłonność ofiar do identyfikacji ze sprawcą i gotowość do działania w jego interesie uważa się za instynktowną, podświadomie przyjętą strategię przetrwania. Podporządkowanie woli oprawcy nie jest wolną decyzją ofiary. To bezpośredni skutek doznawania przemocy i wykorzystanie tych elementów, które zwiększają szansę na przetrwanie. Całkowita uległość, usłużność, wnikliwa obserwacja, „czytanie w myślach” i „odgadywanie” życzeń sprawcy to najczęstsze strategie osoby doznającej przemocy. Jej zachowania są ukierunkowane na przeżycie.
Syndrom sztokholmski bywa też określany jako „traumatyczne przywiązanie” czy „paradoksalna wdzięczność”. O pojawieniu się tego syndromu mówimy, gdy spełnione są cztery warunki:
- poczucie zagrożenia – ofiara uważa, że jej życie jest zagrożone, a osoba stosująca przemoc jest zdolna do najgorszych zachowań,
- brak możliwości ucieczki z opresyjnej sytuacji lub przekonanie ofiary o jej braku,
- oprawca przejawia też odruchy życzliwości i czasami zachowuje się przyjaźnie,
- izolacja (fizyczna i/lub psychiczna) ofiary, która czuje się kompletnie osamotniona i bezradna.
W przypadku przemocy domowej występują wszystkie czynniki poprzedzające wytworzenie się syndromu sztokholmskiego:
- Groźby – znęcanie się fizyczne, psychiczne lub seksualne nad kobietą lub jej dziećmi.
- Momenty czułości – okazywanie skruchy w okresie „miodowego miesiąca” i przyjaznych, czułych zachowań wobec parterki.
- Izolowanie i kontrola – uniemożliwiają kontakt z osobami, które myślą w odmienny sposób lub mogą być źródłem wsparcia dla osoby doznającej przemocy.
- Sytuacja bez wyjścia – osoba stosująca przemoc lub osoby z otoczenia społecznego przekonują kobietę, że nie uda jej się uciec. Kobieta, kiedy podejmuje próby uzyskania wsparcia, otrzymuje powtarzające się sugestie, że to jej prywatna sprawa, w którą nikt postronny nie może ingerować, że dla dobra swoich dzieci powinna wytrzymać ze sprawcą, że powinna dać mu szansę, aby się zmienił. Z jednej strony jest silne poczucie zagrożenia, a z drugiej nadzieja na zmianę na lepsze – „jeśli spełnię oczekiwania osoby stosującej przemoc, to uratuję”. Gdy tak się dzieje, nie tyle przechodzi jej złość na to, co się stało, ale jest wdzięczna sprawcy, że darował jej życie.
Bibliografia:
Mandal E. (2012). Miłość, władza i manipulacja w bliskich związkach. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Widera-Wysoczańska A. (2010). Mechanizmy przemocy w rodzinie. Z pokolenia na pokolenie. Warszawa: Wydawnictwo Engram.